Podatek od cukru – czy odciąży ochronę zdrowia?

Polska zajmuje pierwsze miejsce w Europie pod względem przyrostu liczby dzieci z nadwagą i otyłością. Na problemy z utrzymaniem prawidłowej masy ciała w Polsce cierpi 63 proc. mężczyzn i 52 proc. kobiet. Konsekwencją tego jest coraz większy odsetek osób zmagających się z cukrzycą oraz chorobami sercowo-naczyniowymi, które są główną przyczyną zgonów w Polsce. Niewątpliwie jest to ogromny problem, który wymaga zaadresowania systemowego.

Opłata od cukru i nie tylko

Wzorem wielu innych krajów polski rząd zdecydował się wprowadzić od 1 stycznia 2021 r. tak zwaną opłatę cukrową od dosładzanych napojów. Podatki od napojów słodzonych wprowadziły już wcześniej m.in. Dania, Węgry, Portugalia, Francja i Wielka Brytania. Podatek ten składa się z dwóch opłat: części stałej wynoszącej 50 gr za każdy litr napoju zawierającego 5 g lub mniej cukru lub słodzika na 100 ml napoju oraz części zmiennej wynoszącej 5 gr za każdy gram cukrów powyżej 5 g w 100 ml napoju. Z opłaty stałej wyłączone są napoje zawierające minimum 20% soku, z kolei całkowicie z opłat wyłączona jest m.in. żywność specjalnego przeznaczenia medycznego.

Od początku drogi legislacyjnej projekt ten budził wiele kontrowersji. Oponenci tego rozwiązania nie widzą zasadności „karania” obywateli za ich wybory żywieniowe, zwracają uwagę na nikłą skuteczność tego rodzaju podatku oraz zarzucają rządowi próbę ratowania budżetu państwa pod przykrywką wyższych wartości. Z drugiej strony, zwolennicy tego rozwiązania zwracają uwagę na interes publiczny, który uzasadnia ograniczenie ,,pokus” skłaniających jednostkę do szkodzenia swojemu zdrowiu.

Słuszny cel, wątpliwy środek

Sin taxes mają na celu zmniejszenie popytu na niezdrowe wybory konsumpcyjne, co ma skutkować poprawą zdrowia obywateli i zmniejszeniem kosztów ponoszonych przez publiczną opiekę zdrowotną na leczenie chorób wynikających z niezdrowych wyborów żywieniowych. Wynika z tego, że im mniej dochodów podatek wniesie, tym jego skuteczność wyższa.

Zamysłem nowego podatku jest ograniczenie ilości cukrów prostych zawartych w słodzonych napojach i sprawienie, by konsumenci ukierunkowali swoje decyzje zakupowe na mniej kaloryczne napoje, co powinno rzutować na poprawę ich zdrowia i zmniejszenia się problemu otyłości. Doświadczenia krajów pokazują, że w większości przypadków podatek ten zmniejsza spożycie słodzonych napojów, jednak bezpośredni związek między ich sprzedażą a otyłością jest trudny do udowodnienia. Fakt, że zbyt dużo cukru jest szkodliwe dla naszego zdrowia, jest dość oczywisty, ale opodatkowanie pojedynczych produktów jest zbyt wąskie, aby mieć znaczący wpływ na poprawę zdrowia.

Cel jest słuszny, jednak to, co powinno budzić największą wątpliwość, to sama konstrukcja podatku. Z punktu widzenia profilaktyki zdrowotnej włączenie do opłaty cukrowej napojów, w których cukier zastąpiono substancjami słodzącymi, które są nisko- lub zero kaloryczne, jest zupełnie nieuzasadnione. Różnica cenowa między nimi a napojami z dodanym cukrem będzie zbyt niska, żeby skłonić konsumentów do wyboru zdrowszej opcji. Wątpliwe jest również, że przy różnicy w opłacie wynoszącej 25 gr na litrze napoju, który ma o połowę mniej cukru, producent rzeczywiście zróżnicuje cenę między obydwoma wariantami tego samego napoju.

Ponadto niejasne jest, czym kierował się ustawodawca wyłączając z dominującej części opłaty napoje zawierające minimum 20% soku owocowego. Sok, mimo że owocowy, w tego rodzaju napojach jest pozbawiony wszelkich wartości odżywczych. Z punktu widzenia makroskładników jest to wyłącznie cukier prosty, który ustawa miała ograniczać. Wyłączenie z opłaty stałej tego rodzaju napojów otwiera furtkę producentom do prostego obchodzenia opłaty stałej podatku poprzez posłodzenie napoju zagęszczonym sokiem owocowym.

Zatem regulacja ta w obecnym kształcie nie skłania producentów do oczekiwanej reformulacji składów produktów na zdrowsze ze względu na mało znaczącą progresję w opłacie, a z drugiej strony daje możliwość obchodzenia obowiązku uiszczania tej opłaty.

Uboczny efekt opodatkowania

Ze względu na regresywny charakter podatków od konsumpcji, inflacja cenowa wybranych napojów w największym stopniu dotknie gospodarstwa domowe o niższych dochodach. Nawyki żywieniowe są na tyle silnym przyzwyczajeniem, że można przewidywać, że mniej zamożne gospodarstwa domowe wybiorą tańsze zamienniki napojów znanych marek.  Aby przeciwdziałać temu negatywnemu efektowi, w wielu krajach przychody z tego podatku są przeznaczane na przykład na subsydia dla zdrowej żywności. W Polsce nie zdecydowano się na tego rodzaju działania. Z tego względu prawdopodobieństwo, że mniej zamożni konsumenci nie wybiorą zdrowych alternatyw, tylko tańsze zamienniki słodkich napojów, wydaje się wysokie z dwóch powodów: kosztów produktów alternatywnych oraz poziomu świadomości zdrowotnej.

Świadomość społeczna

Konsument, żeby zdecydował się na zdrowszy wybór przy sklepowej półce, nie tylko musi mieć wystarczające ograniczenie budżetowe, ale powinien również posiadać wiedzę o tym, jak ważne z perspektywy zdrowia są to decyzje.
Obecnie w Polsce edukacja na temat zdrowia w szkole praktycznie nie istnieje, a nieprawidłowe nawyki żywieniowe są przekazywane najczęściej przez rodziców. Dietetyk w publicznej służbie zdrowia jest rzadkością, jak również sami lekarze nie zwracają wystarczającej uwagi na wagę prawidłowych wyborów żywieniowych. Eksperci wskazują na potrzebę podniesienia świadomości społecznej w tym aspekcie, na przykład poprzez wprowadzenie do szkół przedmiotu o wiedzy o zdrowiu.

Rachunek zysków bez korzyści

Ministerstwo Zdrowia zakłada, że przychody z nowego ,,podatku od grzechu” wyniosą w 2021 r. ponad 2 mld zł rocznie. Kwota ta w 96,5% ma trafić do Narodowego Funduszu Zdrowia na działania o charakterze edukacyjnym i profilaktycznym oraz na świadczenia opieki zdrowotnej związane z utrzymaniem i poprawą stanu zdrowia świadczeniobiorców zmagających się w szczególności z nadwagą i otyłością. Brzmi to obiecująco, jednak biorąc pod uwagę wieloletnie braki w finansowaniu sektora ochrony zdrowia i rokroczne dotowanie NFZ z budżetu państwa, nowy podatek wydaje się być tylko nowym kanałem, przez które zostaną przetransferowane środki do niedofinansowanej ochrony zdrowia. Bez osiągnięcia wymiernego efektu prozdrowotnego, regulacja ta minie się ze swoim głównym celem, który rząd postuluje, a ustawa zadziała jedynie „probudżetowo”.

Nie jest również jasne, jak rząd chce mierzyć efektywność tego instrumentu. W przeciwieństwie do podania zakładanych wpływów, nie przedstawiono mierników, na podstawie których rząd mógłby ogłosić sukces zdrowotny i ewentualnie korygować rozkład obciążenia podatkowego. Korzyści są opisane ogólnikami, bez podania oczekiwanych celów liczbowych, np. zmniejszenia sprzedaży napojów cukrowych, poszerzenia asortymentu napojów w wersji ,,light” czy efektu prozdrowotnego odzwierciedlonego w mniejszym wskaźniku BMI społeczeństwa.

Promocja zdrowego trybu życia, edukacja od najmłodszych lat, reforma lekcji wychowania fizycznego czy narzędzia fiskalne to składowe tego samego równania, którego wynikiem jest poprawa stanu zdrowia obywateli. Bez szerszej strategii obejmującej kompleksowe działania, podatek od cukrów może okazać się tylko kolejnym obciążeniem finansowym ponoszonym głównie przez mniej zamożne gospodarstwa domowe.

Paula Masternak

Be the first to comment on "Podatek od cukru – czy odciąży ochronę zdrowia?"

Leave a Reply

%d bloggers like this:
Visit Us On FacebookCheck Our Feed