MŁODZI-GNIEWNI

Ostatnie dni października 2020 roku zapiszą się w historii pod znakiem czerwonej błyskawicy. Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego określane jako „wyrok na kobietach” wywołało burzę, której pioruny pod postacią demonstrantów uderzyły w ulice miast.

Początki ustawy aborcyjnej

7 stycznia 1993 roku weszły w życie do niedawna obowiązujące przepisy ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, które pozwalały na dokonanie legalnej aborcji w przypadku wystąpienia jednej z trzech okoliczności: zagrożenia życia lub zdrowia ciężarnej z powodu ciąży, stwierdzenia ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu lub choroby zagrażającej jego życiu (tzw. przesłanka embriopatologiczna) bądź powstania ciąży na skutek czynu zakazanego. Za rządów SLD w 1996 roku dodano jeszcze jedną przesłankę dopuszczającą aborcję: „w przypadku gdy kobieta ciężarna znajduje się w ciężkich warunkach życiowych lub trudnej sytuacji osobistej”. Co ciekawe, taki zapis obowiązywał już wcześniej na mocy ustawy z 1956 roku (w 1961 roku skorzystała z niego m.in. Kropka, dziewczyna Krzysztofa Kieślowskiego). W 1997 roku Trybunał Konstytucyjny orzekł o niezgodności tej przesłanki z przepisami konstytucyjnymi, przez co przestała ona obowiązywać. W roku 2007 podjęto próbę wpisania do Konstytucji ochrony życia ludzkiego od poczęcia, ale projekt został odrzucony przez Sejm.

Ogólnopolski Strajk Kobiet i dalsze próby zmiany przepisów ustawy

Kolejne kroki w kierunku zaostrzenia przepisów ustawy nastąpiły za rządów Prawa i Sprawiedliwości w 2016 roku. 19 sierpnia do Sejmu wpłynął projekt obywatelski o zmianie ustawy z 1993 roku podpisany przez pół miliona obywateli. Prócz zniesienia przepisów dopuszczających aborcję, projekt przewidywał też kary pozbawienia wolności dla dokonujących jej lekarzy i matek. Odpowiedzią na to był wniesiony 9 września projekt inicjatywy „Ratujmy Kobiety” (podpisany przez 215 tys. obywateli) o prawach kobiet i świadomym rodzicielstwie, który szczegółowo określał ramy programowe edukacji seksualnej w szkole, dostępność środków antykoncepcyjnych oraz przede wszystkim możliwość dokonania legalnej aborcji do końca 12 tygodnia. 23 września odbyło się pierwsze czytanie Sejmu, którego wynikiem było przekazanie do rozpatrzenia przez komisje pierwszego projektu i odrzucenie drugiego. W odpowiedzi 3 października w większości polskich miast odbyły się manifestacje pod hasłem „Czarny Poniedziałek”. W ten sposób zainicjowano powstanie Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
Kolejne próby legalizacji i zaostrzenia aborcji miały miejsce w 2017 roku. Komitet inicjatywy „Ratujmy Kobiety” złożył podpisany tym razem przez 400 tys. obywateli projekt, który ponownie został odrzucony przez Sejm na początku 2018 roku. Z kolei 30 listopada 2017 roku z inicjatywy „Zatrzymaj Aborcję” do Sejmu wpłynął projekt zakazujący przerwania ciąży w okolicznościach upośledzenia lub choroby płodu. Głosowanie nad projektem odbyło się jednak dopiero w kwietniu 2020 roku w trakcie drugiej kadencji PiS-u. Ustawę skierowano do Komisji Polityki Społecznej i Rodziny oraz Komisji Zdrowia.
W międzyczasie 22 czerwca 2017 roku grupa posłów (m.in. Prawa i Sprawiedliwości, Kukiz’15) złożyła do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o orzeczenie o niezgodności przepisu dopuszczającego przesłankę embriopatologiczną z Konstytucją. Trybunał umorzył jednak postępowanie z powodu ”nienależycie uzasadnionego wniosku” (Postanowienie z dnia 21 lipca 2020 r. Sygn. akt K 13/17).
Kolejny wniosek został złożony 19 listopada 2019 roku. 22 października 2020 roku Trybunał Konstytucyjny orzekł o niezgodności przesłanki embriopatologicznej z przepisami Konstytucji.

„Rewolucja jest kobietą!”

Decyzja Trybunału spotkała się z natychmiastową reakcją. Gniew wylał się na ulice w postaci protestów. Pierwszy miał charakter spontaniczny, jednak szybko z kilkunastu osób zebranych pod siedzibą Trybunału przeistoczył się w rozległą demonstrację. Protestujący zakończyli marsz w pobliżu domu prezesa PiS-u, gdzie dalszą wędrówkę zagrodził kordon policji. Finałem czwartkowej manifestacji było starcie między dwiema grupami- prócz szarpanin, w ruch poszedł policyjny gaz łzawiący oraz kamienie z torowiska.
Manifestacje w kolejnych dniach miały już bardziej zorganizowany charakter i odznaczały się coraz większą frekwencją. Już w następny dzień po orzeczeniu protestowało kilkanaście tysięcy osób. W niedzielę 25 października demonstracje odbyły się też w kościołach i przed nimi. Wtedy przed Bazyliką Św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu doszło do konfrontacji protestujących z kontrmanifestantami z organizacji narodowych, którzy bronili wejścia do świątyni. Z kolei środowym protestom towarzyszyło hasło Ogólnopolskiego Strajku Studentek. Kulminacyjnym momentem był „Marsz na Warszawę”, czyli manifestacje, które złożyły się na jedną wielką demonstrację w centrum Warszawy. Szacuje się, że w piątkowy wieczór protestowało 100 – 150 tys. osób, co stanowi rekord frekwencyjny od początku strajków. W sobotę z kolei manifestacje przybrały artystyczną formę poprzez przygotowanie spektaklu „Dziady” na ulicy Mickiewicza.

„Jesteśmy na progu nowego czasu!”

W trakcie protestów zwrócono uwagę na zjawisko upolitycznienia Kościoła. Orędzie do narodu prezesa partii rządzącej, w którym potępił działania demonstrantów i wezwał członków PiS-u oraz ich sympatyków do obrony polskiego patriotyzmu i kościołów dolało jedynie oliwy do ognia. Od tego momentu można było zaobserwować szwadrony policji i młodych mężczyzn w charakterze strażników pełniących warty przy świątyniach w trakcie manifestacji. W odpowiedzi grupa księży wystosowała apel „5xNIE/5xTAK”, w którym m.in. sprzeciwili się wykorzystaniu religii do celów politycznych. Pogłębiła się polaryzacja społeczna. Do walki z protestującymi, niczym gwardia strzegąca spokoju w kraju, stanęli narodowcy, tzw. „głos buntu młodego pokolenia Polaków”. Ich udział w całej historii ograniczył się do pokazu siły w ataku na kobiety i rzucaniu petardami.
Protesty zgromadziły ogromne rzesze obywateli, przede wszystkim młodych osób. Wszyscy poczuliśmy, że łączy nas wspólna sprawa (nieważne czy jesteś bardziej lewicowy lub mniej), a to dodatkowo napędzało do działania i jednoczenia w pochodach. Okazało się, że nawet ktoś deklarujący się jako niezainteresowany polityką był niejako zmuszony do zmiany nastawienia zważywszy na okoliczności. Orzeczenie Trybunału wywołało szeroką dyskusję nad kontrowersyjnym tematem przerywania ciąży.
Szybko stało się też jasne, że treść i cel manifestacji są zdecydowanie większe niż (tylko) walka o prawo do aborcji ze wzlgędu na przesłankę embriopatologiczną. Mogliśmy wylać swoje myśli i frustracje związane z polityką rządu, tworząc transparenty i skandując antyrządowe hasła. Demonstracje były okazją do wyrażenia złości i sprzeciwu wobec narzucaniu woli innym i niesprawiedliwego traktowania.
Czy jednak w tym gąszczu transparentów i chaosie powtarzanych jak mantra okrzyków nie zgubiliśmy tego przewodniego, które miało przyświecać protestom? Czy w tej sprawie nie chodzi o coś więcej niż tylko sięgnięcie do granic własnej kreatywności w celu wymyślenia najbardziej oryginalnego hasła i uwiecznienia go na Instragramie, jako dowód, że uczestniczyliśmy? Niestety, niektóre manifestacje przybrały formy zorganizowanych imprez, po których pozostawały jedynie śmieci. Przez większość protestów przemawiała wręcz nienawiść w postaci mało wymyślnych wulgaryzmów i wyzwisk, doszło też do aktów wandalizmu. Polskie słownictwo nie ogranicza się chyba tylko do tych dwóch słów, zamaskowanych zwykle ośmioma gwiazdkami. Takie zachowania mogły wpływać na różny odbiór pochodów. A przecież chcemy być traktowani poważnie.
Wspomniany wcześniej apel księży rozpoczyna się słowami „Jesteśmy na progu nowego czasu!” No właśnie. Wszyscy dostrzegamy potrzebę zmiany. Wydźwięk i charakter protestów dają nadzieję, że rzeczywiście przyjdą nowe czasy. Dopiero rzeczywistość zweryfikuje czy będą one lepsze.

Julia Kotowska

Be the first to comment on "MŁODZI-GNIEWNI"

Leave a Reply

%d bloggers like this:
Visit Us On FacebookCheck Our Feed