Kto się boi płacy minimalnej?

Rada ministrów podjęła na początku czerwca decyzję o podwyżce płacy minimalnej w 2018 r do poziomu 2080 zł brutto (na dzień dzisiejszy wynosi ona dokładnie 2000 złotych). Oznacza to, że minimalne wynagrodzenie wzrasta szybciej niż inflacja. Czy pracownicy mogą się cieszyć z podwyżki, czy wręcz przeciwnie – powinni się martwić o swoje stanowisko?

 

Ambitne plany

Z propozycją podwyżki wyszło Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki społecznej. Że będzie ona wyższa od założeń inflacyjnych, zapewniał już w połowie maja przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk. W wywiadzie dla Polskiego Radia stwierdził „że płaca minimalna powinna rosnąć w istotny sposób bardziej. (…) Na pewno nie będzie to czterdzieści trzy zł, tylko więcej, a jak, to jeszcze trwa dyskusja w tej chwili, także jeszcze z pracodawcami”. Warto odnotować, że w pierwotnej wersji wzrost miał być jeszcze ambitniejszy i wynieść aż 100 zł, czyli 5% obecnego minimalnego wynagrodzenia – jednak Rada Ministrów nie zdecydowała się na tak dużą zmianę. Jednak nawet taki plan wypada blado przy zeszłorocznej podwyżce o 150 zł, na której – według szacunków rządu – skorzystało ponad 2 miliony Polaków. Czy aby jednak na pewno wszyscy na niej skorzystali?

Zgodnie z klasyczną teorią ekonomii jeżeli płaca minimalna ma odnieść efekt, to będzie on negatywny – jeżeli narzucone minimalne wynagrodzenie znajduje się powyżej wysokości równowagi rynkowej, to liczba osób starających się o pracę przewyższy liczbę przedsiębiorców, którzy są skłonni do zatrudnienia po ustawowej stawce. Część z nich będzie zmuszona zwolnić tych pracowników, dla których wartość pracy nie przekracza płacy minimalnej – czyli w większości osoby młode, które dopiero wchodzą na rynek pracy oraz te o niskich kwalifikacjach. Skutkiem będzie wzrost bezrobocia oraz zbędna strata społeczna. „Spowoduje wzrost bezrobocia o kilka procent. Przyczyni się do pogorszenia sytuacji ekonomicznej polskich rodzin – tak o płacy minimalnej mówi Andrzej Sadowski z Centrum Adama Smitha dla “Forbes”. Dalszym podwyżkom płacy minimalnej sprzeciwiają się także orgnizacje zrzeszające pracodawców. Zdaniem Jaukba Bińkowskiego, przedstawiciela Związku Przedsiębiorców i Pracodawców „(…) realia są nieubłagane, kalkulacja ekonomiczna również i fakt wprowadzenia przepisu o płacy minimalnej nie spowoduje, że pracodawcy będą skłonni płacić więcej”

Jednak w życiu teoria często rozmija się z rzeczywistością – i w przypadku płacy minimalnej nie jest inaczej. Jej wpływ na zatrudnienie jest od lat przedmiotem badań empirycznych, a ich wyniki nie zawsze potwierdzają przewidywania klasyków. Już w 1993 Card i Krueger opublikowali badanie analizujące rynek pracy w amerykańskich sieciach fast-food, które zaprzeczyło tezie, że nawet niewielkie podwyżki minimalnego wynagrodzenia mają wpływ na zatrudnienie. Metaanaliza ekonometryczna zespołu z Dube pod przewodnictem S. Allegretto wykazała, że przy kontroli czynników zakłócających płaca minimalna nie ma znaczącego wpływu na zatrudnienie, a przy okazji może odziałowywać negatywnie na rotację pracowników. Nie oznacza to jednak, że nie istnieją publikacje przychylne zwolennikom nieskrępowanego wolnego rynku pracy: analiza George’a Giotisa i Michaela Cheletsosa analizująca dane z ryku pracy w latach 2010 – 2014 wskazuje na niewielkie negatywne oddziaływanie podwyżki płacy minimalnej na bezrobocie. Niestety wiele badań prowadzonych w tym obszarze jest obarczona tendencyjnością autorów. Jeżeli z większości badań można wyciągnąć jeden wniosek, to na pewno ten, że wpływ płacy minimalnej nie jest jednoznaczny i zależy od wielu czynników, a kluczowym z nich jest dopasowanie stawki do lokalnych warunków gospodarczych.

 

Nie taka straszna, jak ją malują?

Wiele ekonomistów wskazuje na fakt, że w warunkach w których istnieje zawodność rynku (np. poprzez asymetrię informacji) płaca minimalna może przynieść korzyści. Model Diamonda, Pissaridesa i Mortensena (nazwany później modelem DPM) wyjaśnia, że w przypadku istnienia kosztów transakcyjnych i słabości negocjacyjnej pracowników płace są w rzeczywistości często niższe od teoretycznego optimum. Płaca minimalna może w takim wypadku istotnie poprawić sytuację pracowników i zwiększyć efektywność rynku, a ponadto zachęcać do aktywności zawodowej i większej produktywności. Im niewspółmiernie silniejsza pozycja pracodawców, tym lepsze efekty daje wprowadzenie płacy minimalnej, ale w miarę zbliżania się do konkurencji doskonałej jej użyteczność maleje, aż w końcu sytuacja się odwraca.

Choć ostatnie podwyżki płacy minimalnej w Polsce mogą wydawać się wysokie, to w długodystansowej perspektywie nie wypadamy tak imponująco, przynajmniej na tle krajów ze wschodnio-środkowej części Europy. W tej kategorii przodują kraje takie jak Rumunia i Bułgaria: w ciągu ostatnich 7 lat wzrost minimalnego wynagrodzenia wyniósł odpowiednio 141 i 92%. W Polsce wzrost ten ukształtował się na poziomie niewiele większym niż 50%. Wyżej od nas plasują się w tej kategorii Węgry, Estonia i Litwa. Eksperci zwracają jednak uwagę, że choć dynamiczny wzrost płacy minimalnej może stymulować popyta wewnętrzny, to wzrost wynagrodzeń zmniejsza konkurencyjność krajów nowej Unii. Ostrożne podejście stosowali z kolei sąsiedzi zza zachodniej granicy – jak wskazuje dr Arne Bauman, ekspert Komisji ds. Płacy Minimalnej, Niemcy stosunkowo późno wprowadziły ustawowe minimalne wynagrodzenie – było to dopiero w 2015 roku. Najniższa dopuszczalna stawka godzinowa została ustalona na 8,50 euro – taką lub niższą płacę zarabiał niemal co ósmy pracownik w Niemczech. Wprowadzenie nowych zasad płacy wpłynęło przede wszystkim na sytuację kobiet, osób mieszkających we Wschodnich Niemczech, zatrudnionych w małych firmach i zakładach bez porozumień taryfowych. Od 1 stycznia 2017 r. wysokość płacy minimalnej w Niemczech zostanie podwyższona o 34 eurocenty za godzinę.

Wiele hałasu o nic?

Ile w takim razie powinien wynosić wzrost minimalnego wynagrodzenia? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, jednak przy obecnym, rekordowo niskim poziomie bezrobocia i prężnie wzrastających płacach jej bezpośrednie skutki nie będą znaczące. Wszystko wskazuje na to, że najniższa dopuszczalna stawka będzie stopniowo zbliżać się do poziomu 50% średniego wynagrodzenia (dziś to ok. 45%). Ciekawym pomysłem wydaje się być regionalizacja płacy minimalnej – w sytuacji, gdy różnica w średnich płacach między województwami wynosi w skrajnych przypadkach nawet 2 000 złotych (5 513 zł w mazowieckim i 3 561 w warmińsko-mazurskim) rozwiązanie to wydaje się mieć ekonomiczne uzasadnienie. Pod koniec zeszłego roku było ono rozważane przez rząd, jednak przeciwko protestują związki zawodowe. Jedno wiadomo na pewno: kwestia płacy minimalnej jest jednym z najgorętszych tematów zarówno w ekonomii, jak i polityce i prawdopodobnie pełny konsensus między pracodawcami, związkami i samorządami nie jest możliwy.

About the Author

admin
Redaktor naczelny Monitoringu Makroekonomicznego będący jednocześnie administratorem strony internetowej.

Be the first to comment on "Kto się boi płacy minimalnej?"

Leave a Reply

%d bloggers like this:
Visit Us On FacebookCheck Our Feed